WDŻ nie zastąpi dzieciom edukacji seksualnej

Wychowanie do życia w rodzinie to zajęcia umieszczone głównie na pierwszej lub ostatni lekcji, co zachęca młodzież i dzieci do wypisywania się z nich lub zwyczajnie omijania ich, do czego dodatkowo zdaje się zapraszać fakt, że w większości szkół ten przedmiot nie podlega ocenie końcowej. To nie jedyny problem z wdż, który bardzo stara się zastąpić uczniom edukację seksualną, ale nigdy mu się to nie uda.

Czego tak naprawdę nie nauczy Cię szkoła?

WDŻ – to nie jest zły czy niepotrzebny przedmiot

Lepszy wdż niż nic, co trzeba od razu przyznać. Nawet więcej, wdż porusza ważne i społeczne zagadnienia, nie tylko dotyczące planowania rodziny, ale samego życia w zgodzie z nią, rodzinnych obowiązków i odpowiedzialności. Nie są to jednak tematy, które w pierwszej kolejności powinna poruszać szkoła, bo to właśnie rodzice powinni nauczyć tego swoich dzieci. Takie elementarne zasady społeczne wynosimy z domu, bez względu na to, jak pani prowadząca zajęcia się stara. To właśnie przygotowanie do życia w rodzinie leży w gestii rodziców, a rzeczowa, ekspercka wiedza na temat seksualności powinna być wykładana dzieciom w szkołach, bo są to rzeczy, o których rodzice mogą zwyczajnie nie wiedzieć niczego.

WDŻ to głównie lekcje o okresie i aborcji

Zależnie od szkoły można usłyszeć różne wypowiedzi uczniów uczęszczających na wdż. Zdarza się, że w szkołach średnich młodzież wciąż uczy się w podziale na płeć i chłopcom nie wolno słuchać o okresie, a dziewczynom o prezerwatywach. Może się też zdarzyć, że poruszane są naprawdę ważne zagadnienia, ale jednorazowo albo zajmują one cały semestr nauki. Wiele osób z wdż nie dowiaduje się ani elementarnych zasad działania naszych organizmów i zmian, jakie w nich zachodzą, ani tego, jak dobrze zaplanować i prowadzić swoją rodzinę. W elekcie dla wszystkich jest to tylko zmarnowany czas, który można by przeznaczyć na oglądanie serialu albo granie na komputerze.

Gdy katechetka prowadzi WDŻ

Czasami to katechetce zleca się uczenie dzieci wdż. To jeden z największych strzałów w stopę polskiej edukacji. Po pierwsze dlatego, że katechetki bardzo rzadko mają jakiekolwiek uprawnienia w dziedzinie biologii czy nauk społecznych. Po drugie katechetka jest przedstawicielką konkretnej religii, nie będzie więc uczyć czegoś, czego nie uznaje. To problem zwłaszcza wtedy, gdy katechetką jest siostra zakonna. Nie tylko nie może ona polecać młodzieży antykoncepcji, ale często opowiada o niej różne bzdury, w każdy temat wciąga Boga lub Jezusa, a do tego opowiada kłamstwa o aborcji, in vitro czy seksie bez ślubu lub masturbacji, a to wszystko tylko pozostawia nieświadomość u dzieci.

Czego nie nauczy Cię WDŻ

Wdż to lekcje o planowaniu rodziny, chociaż zdarzają się też zajęcia o aborcji albo o antykoncepcji. Rzadziej jednak można spotkać nauczycieli, którzy poruszają temat chorób przenoszonych drogą płciową, zagrożeń, molestować, świadomej zgody czy pedofilii, o której dzieci po prostu muszą wiedzieć, żeby skutecznie z nią walczyć i umieć rozpoznać, kiedy ktoś próbuje je skrzywdzić. Ominą nas również lekcje o orientacjach seksualnych i tożsamościach płciowych, tolerancji oraz higieny okolic intymnych. To właśnie ta wiedza jest dla dojrzewających dzieci i młodzieży bezcenna i od niej może zależeć ich zdrowie fizyczne i psychiczne.